Była już późna jesień, więc postanowiłem pojechać ostatni raz na motocykl w sezonie 2009. Najpierw jeździłem sam po polnych drogach oraz po lesie. Później zadzwoniłem do kolegi, który poprosił, żebym przyjechał po niego. Tak też zrobiłem. Kolega miał motorower ogar 205. Pojechaliśmy pojeździć w miejsce, gdzie po deszczu jest zawsze bardzo dużo błota. Kolega nie oszdzędzał swojego 3-konnego pojazdu, jeździł po błocie do momentu, kiedy rozpadł mu się wał. Wtedy uznał, że czas wracać do domu i cały mokry poszedł do domu, prowadząc motorower. Ja uznałem, że tak łatwo się nie poddam i postanowiłem kończyć sezon dalej. Pojechałem w stronę Wierzchowiska. Podczas jazdy na asfaltowej drodze pomyślałem „dlaczego by tu i teraz nie stanąć na siedzeniu?” i tak też właśnie zrobiłem. Za pierwszym razem mi się udało, byłem bardzo dumny z siebie. Około 19.00 uznałem sezon za zakończony. Cały w skowronkach wracałem do domu i zapytałem siebie w myślach „skoro udało mi sie stanąć na siedzeniu, to czemu ma mi nie wyjść stanie na siedzeniu i puszczenie rąk?”. Więc postanowiłem zrobić to tylko, że..... o 19.00 w listopadzie jest już ciemno. Mimo to sądziłem, że światła w motocyklu mi wystarczą. Rozpędziłem się do 30km/h, stanąłem na siedzeniu, puściłem kierownicę i bum ...... dziura w drodze. Wjechałem w nią ,a że nie trzymałem kierownicy, to się przewróciłem. Po upadku podniosłem się i zgasiłem motor. Następnie próbowałem go bezskutecznie odpalić. Wiedziałem, że teraz muszę go pchać 10 km do domu . Pod domem byłem około godziny 20.00. Przebrałem się w ubrania „cywilne” i poszedłem do garażu sprawdzić, co się stało z motorowerem, że nie chciał zapalić po upadku. Okazało się, że przewód paliwowy spadł z gaźnika oraz tylna owiewka trochę się porysowała. A tak pięknie mogłem zakończyńczyć sezon 2009, udanym trikiem oraz nieporysowniem motoroweru.
Kordian Sosnówka klasa III B |