Był wczesny wieczór, jak zwykle ja i moi przyjaciele siedzieliśmy na dworze w naszej tajnej kryjówce. Właściwie nic wielkiego się nie działo. Robiliśmy tak każdego wieczoru, a szczególnie w czasie wakacji, ale nagle zobaczyliśmy na już przyciemnionym niebie spadającą gwiazdę. Wszyscy pomyśleli, że gwiazda spadła niedaleko.
Razem postanowiliśmy, ze tam pójdziemy i będziemy poszukiwać światła, które spadło na Ziemię. Było nas pięcioro. Długo szliśmy przez las. Po 30 minutach poczuliśmy w powietrzu zapach spalenizny. Czuliśmy, że jesteśmy już bardzo blisko. W końcu doszliśmy do dużej groty. Zawsze baliśmy się tam wchodzić, ale tym razem przepomogliśmy strach i wszyscy weszliśmy do ciemności. Było już bardzo późno, ale na szczęście Maciek miał swoja latarkę. Wiedzieliśmy, ze w grocie musi się znajdować gwiazda, którą wcześniej zobaczyli na niebie. Po chwili marszu okazało się, że latarka nie będzie nam już potrzebna. Zobaczyliśmy duży kamień z lustrem w środku. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z czymś piękniejszym, kamień dookoła lustra był wysadzany diamentami i innymi pięknie błyszczącymi kamieniami oświetlającymi grotę, a lustro było dość duże i miało na sobie kolory tęczy. Ja i moi przyjaciele zbliżyliśmy się do kamienia i długo mu się przyglądaliśmy. Chłopcy Piotrek, Maciek i Adrian stali i patrzyli tylko na lustro, a moja przyjaciółka Andżelika wpadła na pomysł mówiąc:
- Może dałoby się wejść do lustra.
- Wspaniały pomysł – odpowiedzieliśmy chórem.
Pierwsza zdecydowała się pójść Andżelika i mimo naszego zdziwienia dało się wejsć do lustra. Ja i chłopcy byliśmy tak zaskoczeni, ze nie powiedzieliśmy ani słowa tylko weszliśmy za nią do tajemniczego kamienia.
Po wejściu do lustra ukazała się przed nami wielka złota brama i ubrana na biało postać przypominająca starca.
- Co was do nas sprowadza? – zapytała postać
- Weszliśmy tutaj przez tęczowe lustro i jesteśmy tu z ciekawości – odpowiedziałam po chwili namysłu.
- Jeżeli chcecie wejść do świata szczęścia, musicie odpowiedzieć na jedno pytanie. Czym jest dla was szczęście?
- Dla mnie szczęście jest stanem ducha, odczuciem, które właściwie nie jest do końca prawdziwe, ponieważ zawsze jest coś, co w jakiejś części nie czyni nas całkowicie szczęśliwymi – odpowiedziałam.
Starzec tylko się uśmiechnął i otworzył potężną bramę. Świat, w którym się znaleźliśmy, wydawał się cudowny. Nigdy wcześniej nie widziałam tak pięknych kolorów. Nowe miejsce wydawało się magiczne, wokół nas latały owady podobne do motyli, niebo było koloru jasnofioletowego, a miękki mech pokrywający świat miał kolor czerwony. Po chwili podziwiania krajobrazu zgłodnieliśmy i postanowiliśmy zerwać niebieskie owoce z pobliskiego drzewa. Owoce okazały się bardzo dobre, były chyba nawet lepsze od truskawek. Przy jedzeniu owoców długo rozmawialiśmy o nowym miejscu i zorientowaliśmy się, ze musimy wracać do domy. Więc znaleźliśmy drogę do złotej bramy i przeszliśmy przez lustro, tym razem starca nie spotkaliśmy.
Następnego dnia znowu chcieliśmy odwiedzić tęczowy świat i sprawdzić, czy to, co się zdarzyło poprzedniego dnia, było prawdziwe, Tym razem do groty dotarliśmy dużo szybciej, pewnie dlatego, że było widno. Po chwili byliśmy już obok tęczowego lustra, znowu weszliśmy do niego i dostrzegliśmy bramę, starzec tym razem wpuścił nas bez pytań, lecz powiedział:
- Do tęczowego świata możecie wejść tylko trzy razy, czwarty raz was nie wpuszczę.
Zasmuciliśmy się trochę na myśl o tym, że do tego pięknego miejsca będziemy mogli wejść jeszcze tylko raz, ale skoro tak musi być, postanowiliśmy, ze wykorzystamy ten czas jak najlepiej się da. Chodziliśmy długo po krainie, widzieliśmy pomarańczową rzekę i poznaliśmy mieszkańców świata. Byli bardzo mili. Wyglądali trochę inaczej niż my, byli niżsi, mieli włosy w kolorach tęczy i ładne duże oczy, skórę mieli jasnoniebieską. W tęczowym świecie było naprawdę super, ale niestety byliśmy tam prawie cały dzień i musieliśmy wracać.
Po wyjściu z lustra zobaczyliśmy kilka małych stworków oraz statek kosmiczny w kształcie kuli niezbyt dużych rozmiarów. Przybysze zaczęli z nami rozmawiać opowiedzieli nam o ich szczęśliwym kamieniu i o tym jak go stracili i bardzo by chcieli go odzyskać. Opowiedzieli nam o magicznych właściwościach niebieskich owoców oraz o tym, że jeśli kamień znajduje się poza planetą, na której powstał, można do niego wejść tylko trzy razy.
Niestety musieliśmy oddać kamień jego właścicielom i pogodzić się z tym, że już nigdy nie będziemy mogli zobaczyć tęczowego świata i zjeść pysznych niebieskich owoców.
Myślę, że nie zapomnę tej przygody do końca życia.
Oliwia Zalas kl. Ia |