Dosyć oryginalna praca karna z nutką
prawd fizycznych dotyczących środków komunikacji
Fizyka. Właściwie po co ona jest? Jakieś ruchy jednostajne prostoliniowe, krzywoliniowe, niejednostajne i różne tego typu rzeczy. Moim zdaniem do niczego to się nie przyda. Czy to nam pomoże zapłacić za gaz, ugotować obiad albo wymigać się od mandatu za zbyt szybką jazdę samochodem? Samochód porusza się ruchem jednostajnie przyspieszonym prostoliniowym... Przyspieszenie samochodu wynosi 10 kilometrów na godzinę... Bardzo to wszystko mądre, ale 5 punktów karnych i tak dostaniemy. A ja już wolę pisać prace karne.
Jednak pomijając fakt, że cała klasa na fizyce wygląda mniej więcej tak,
ten przedmiot trzeba zrozumieć, żeby w ogóle zdać. Więc dlatego pani zabrała nas na pokazy doświadczeń.
Pojechaliśmy tramwajem. Oczywiście była afera z papierowymi Tupolewami, ale nie będę wchodzić w szczegóły.
Gdy dojechaliśmy, zajęliśmy miejsca w sali i czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Pierwsze doświadczenie to pomiar czasu, w jakim pęcherzyk powietrza dotrze na samą górę rurki. Były cztery pomiary, z czego ktoś się pomylił i zmierzył zupełnie źle.
Następne doświadczenie: spuszczenie kulki z równi pochyłej. To było spotkanie z ruchem jednostajnie przyspieszonym prostoliniowym. Co sekundę nasza kulista asystentka zwiększała prędkość, a potem zatrzymywała się z głośnym „łup!”.
Następnie zobaczyliśmy tunel z otworkami, do którego pan wpuścił sprężone powietrze, a na nim był wózek. Ten wózek zaczął się poruszać! Przy następnej próbie stał nieruchomo, a przy kolejnej został obciążony ciężarkiem i się przesuwał.
Furorę zrobili panowie stojący na deskach na kółkach, gdy jeden zaczął przyciągać liną drugiego. Nie powiem, wyglądało to dziwacznie.
Pamiętam, że gdy wszyscy byli już troszeczkę znudzeni brakiem nowych doświadczeń, odkryto pewną dziwną dziurę w suficie.
Później w moim notatniku, w którym to opisywałam, mam zapisane takie coś: „Głodna jestem”, „Ja nie mogę!!!” „Przestań rzucać tym biletem” oraz „Wiuuuuuu!”. Nie wiem, co to za doświadczenia... A! Już sobie przypomniałam, o co chodzi z ostatnim.
Pan zrobił w butelce mieszaninę łatwopalną, a potem podpalił butelkę. Co ona zrobiła? Wystrzeliła i poleciała po całej sali. Chyba ta dziura w suficie powstała przez kogoś, kto próbował ustawić ją tak, by poleciała do góry...
Żeby jak najdłużej nie wracać do szkoły, poprosiliśmy pana o obliczenie, z jaką prędkością kręci się Ziemia. Nie pamiętam już wyniku, ale była z tym związana praca domowa, którą zrobiły może 3 osoby na całą klasę. Pracowici jesteśmy, nie ma co.
No ale trzeba było kiedyś wrócić do szkoły. Skorzystaliśmy znowu z tramwaju. Niestety, nie jechaliśmy sami. Wiecie, jacy ludzie oprócz kontrolerów biletów denerwują mnie najbardziej? Tacy, którzy właśnie twierdzą, że tylko oni są w autobusie czy tramwaju. A najgorzej jest wtedy, gdy rozmawiają przez telefon.
„Helenkaaaaaa, bo ja już jadęęęęęęęęę, to wstaw ziemniaaaakiiiiiiiiiiiiiii”
Matko Boska. Właśnie mieliśmy okazję spotkać się z takim typem. Na nieszczęście nie było korków, nie zasłabłam ani nie było żadnego wypadku, więc wróciliśmy do szkoły.
Ludzie! Uczcie się fizyki! Inaczej ta minka powyżej już Wam zostanie na stałe.
Marta Jasińska, I b |