Sprawozdanie- dzień francuski
O tak! Jesteśmy zwolnieni z jakiejś lekcji. Nieważne, z jakiej. Liczy się fakt, że przez godzinę lub dwie nie będziemy tylko ślęczeć nad książką i uczyć się rzeczy, które tylko zapełniają miejsce w naszych mózgach informacjami, które nigdy do niczego nie będą nam potrzebne. Polski to ujdzie, bo jak to, Polak nieznający własnego języka? Co za wstyd. Albo historii własnego kraju? Tym bardziej. Ale do czego nam się przyda kultura starożytnych Rzymian, wyrażenia algebraiczne czy wzory strukturalne, albo ruch jednostajny prostoliniowy?
Na tym właśnie polega cały ten bałagan: uczniowie uczą się rzeczy, które w życiu im się nie przydadzą, a później się ludzie dziwią, dlaczego nastolatki buntują się przeciw siedzeniu z nosem w książce. Jeżeli mam się uczyć tylko dlatego, żeby wygrać „Milionerów”, to ja dziękuję uprzejmie za taką naukę.
I jak zwykle część pracy jest nie na temat! No trudno. I tak planuję zmienić świat, by nauka była bardziej przyjemna i dla ucznia, i dla nauczyciela.
Dzień francuski. Co roku organizowany jest niemalże tak samo, pomijając już fakt, że miałam przyjemność oglądać go po raz pierwszy, kiedy jestem w gimnazjum. Najpierw został przedstawiony plan tego uroczystego dnia. Piosenki, pokaz mody, piosenki, konkurs no i oczywiście piosenki. Aha, zapomniałam o piosenkach.
Dziewczyny śpiewały ładnie. To były takie przerywniki między poszczególnymi etapami dnia francuskiego. Duże wrażenie zrobił pokaz mody. Dobrze zapamiętane zostały:
Człowiek- rakiet
Jakaś figura geometryczna z flagą Francji
Kogut
Asterix i Obelix
I inni odziani w różne ciekawe stroje.
Kolejnym punktem programu był konkurs. Niestety, do niego zgłosiło się dwóch Patryków i tak dla odmiany Wiktoria.
Pierwsza część konkursu. Odpowiedzi na pytania. Oczywiście na większość reakcja była taka: „Yyy? O co chodzi?” Ale im więcej tego typu odpowiedzi, tym weselej.
Rozpoznawanie postaci. Był Napoleon, pani, która została spalona na stosie i z jakiegoś dziwnego powodu postanowiła nas odwiedzić (czy jest na sali egzorcysta?) i malarz, Claude Monet. Reszty nie pamiętam.
Patryk odpowiedział na niektóre pytania, więc dostał jakąś nagrodę, komiks czy coś takiego. Wiem, bo czytał na informatyce.
Dzień francuski to jednak coś przyjemnego.
Marta Jasińska, I b |