Recenzja przedstawienia „Mayday”
„Mayday”, jest to niezwykle zabawna komedia pełna pomyłek, nieporozumień i zbiegów okoliczności. Jest świetnym lekarstwem na smutny dzień. Rozbawia do łez. Autorem „Mayday” jest Ray Cooney, który stworzył najbardziej bogate i śmieszne farsy w Wielkiej Brytanii.
Akcja rozgrywa się w Londynie. Głównym bohaterem jest mężczyzna - John Smith - ma dwie kochające go żony. Jedna z żon to Mary Smith a druga Barbara Smith. Londyński taksówkarz prowadzi o dziwo szczęśliwe życie w ciągłym kłamstwie wobec swoich dwóch żon, jednak do czasu. Otóż niespodziewany wypadek prowadzi do zbiegów okoliczności i błędnie interpretowanych wypowiedzi oraz wydarzeń, które prowadzą do zdemaskowania jego podwójnego życia. John usiłuje wybrnąć z tarapatów, a pomaga mu w tym jego przyjaciel. Główny bohater stacza walkę z żonami, homoseksualistą i inspektorami londyńskiej policji, którzy naprawdę potrafią skomplikować życie. John nie chce innego życia, gdyż dotychczasowe bardzo mu odpowiadało i czuł się szczęśliwy. Bohater kłamie i oszukuje do samego końca, wciągając w swoje intrygi przyjaciela, który nie potrafi mu odmówić.
Według mnie aktorzy grali doskonale. Najbardziej spodobała mi się rola aktora, który grał Stanleya Gardnera. Dekoracje oraz kostiumy aktorów pasowały idealnie do rozgrywającej się na scenie historii oraz grających perfekcyjnie aktorów. Spektakl nie byłby bez nich idealny. Muzyka nastrajała słuchaczy i pomagała w skupieniu się na akcji. Spektakl był perfekcyjny, gdyby nie jeden minus oczywiście jak wiadomo cena. Ale warto wybrać się na Mayday, bo szczerze mówiąc nigdy nie obejrzałem tak dobrej sztuki.
Daniel Górnik Ic |